Moje początki

Od najmłodszych lat ciągnęło mnie do pisania, już w szkole podstawowej brałam udział w olimpiadach polonistycznych i konkursie literackim. Niestety w szkole nie miałam wsparcia w nauczycielce języka polskiego, nad czym bardzo bolałam, a przekonałam się o tym, kiedy zwrócono moją pracę konkursową. Temat, o ile dobrze pamiętam, był dowolny, należało stworzyć jakieś dzieło literackie. I tak w wieku lat 13 napisałam pierwszą w życiu powieść, z której byłam bardzo dumna. Nazywała się „Piekło młodzieńczych lat” i uważałam, że nie tylko tytuł jest genialny, ale cała powieść na miarę doświadczonego pisarza. Moja polonistka miała, przed oddaniem pracy na konkurs, sprawdzić ją i skorygować. Kiedy, po ponad miesiącu, oddała mi mój zeszyt (tak, wtedy pisało się odręcznie w zeszycie a nie na komputerze i nie było programu sprawdzającego błędy) twierdząc, że jest „ok”, spokojna oddałam pracę na konkurs. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy jurorzy oddali ją z komentarzem, że nie da się jej czytać ze względu na masę błędów ortograficznych i stylistycznych, co właściwie z góry dyskwalifikowało ją z konkursu. Przechodząc jednak do meritum, uznali że nie jest źle, bo w treści umieściłam dialogi, listy a nawet wiersz, ale nie mogli pojąć skąd u nastolatki taka przerażająca wizja życia. Fakt, uśmierciłam tam kilka osób, a główny bohater po wypadku wylądował na wózku inwalidzkim i miał problemy z narkotykami. Co ja wtedy mogłam wiedzieć o życiu?! Nic, wszystko wyssałam z palca… Po tej nieudanej próbie, moja pierwsza powieść trafiła do szuflady.

Następnie weszłam w okres dojrzewania i nieszczęśliwych platonicznych miłości. Wtedy moja potrzeba pisania skoncentrowała się na tym, co aktualnie przeżywałam, dlatego w kiełkujących dopiero powieściach sporo było achów i ochów oraz relacji damsko-męskich w wydaniu niewinnej nastolatki. Niestety porywy serca powodowały, że nie dane mi było skończyć żadnej z tych powieści. Umierały gdzieś w okolicach dwudziestej strony. Pamiętam, że jedna z nich nazywała się „Kremowa róża”.

W kolejnym etapie mojego życia pisałam opowiadania o wakacyjnych przygodach młodej dziewczyny. Były fajne ale gdzieś się zapodziały, bo pisałam na skrawkach papieru, które wciskałam potem byle gdzie. Zapomniałam wspomnieć, że poza „Piekłem młodzieńczych lat”, wszystkie moje wypociny były ściśle tajne, nikt nie miał do nich wglądu. Wstydziłam się i już.

Dopiero kiedy stałam się dojrzałą kobietą, założyłam rodzinę i ustabilizowałam zawodowo wróciłam do mojej pasji. Efektem była powieść „W nadziei na lepsze jutro”. A potem już poszło.... :-) 

Uwielbiam książki, nie tylko pisać, ale przede wszystkim czytać. Pochłaniam ich olbrzymie ilości, choć teraz znacznie mniej niż kiedyś. Czasu nie mam zbyt wiele, ale każdą dosłownie wolną chwilę wykorzystuję na smakowanie słów. 

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl